Choć wydawać by się mogło, że w Polsce – kraju tak dotkniętym sprawiedliwością społeczną komunizmu i braterską troską Rosji – wszyscy będziemy naturalnie uodpornieni na rosyjską propagandę, to jednak w obecnym tempie zdarzeń możemy zaobserwować tendencję przeciwną. Narracja klasycznego już, dla Polski, wroga nie staje się coraz mniej akceptowalna, a zaczyna zyskiwać coraz większe grupy odbiorców. By w końcu przebić się do świadomości Polaków, potomkowie bolszewików musieli złamać pewien klucz programowania społecznego. Zdaje się, że tym kluczem dla naszego kraju, okazały się najbardziej zdogmatyzowane grupy, które są w stanie zaakceptować nawet najbardziej ordynarną rosyjską propagandę, gdy tylko ta zostanie ubrana w piórka ich własnej grupy. Na potrzeby niniejszego tekstu „ruskiego trolla” proponują rozumieć nie jako internetowego bota, czy też opłacanego człowieka, ale jako nieświadomego rezonatora propagandy, który powiela właściwą narrację.
1.) Szur
Wierzy w to, że świat jest rządzony przez globalistów, jesteśmy na co dzień podlewani przez chemtrails, rządy narodowe to tylko marionetki globalnej władzy, a wszelkie korporacje i duże firmy działają na naszą szkodę, bo „głupim”/”chorym”/”niepełnosprawnym”/”uzależnionym”… etc., łatwiej sterować. Jest podatny na wszelki, choćby minimalny zapach spisku, który pozwala mu stwierdzić, że ten spisek musi być prawdziwy. Nie potrzebuje dowodów, bo wystarcza mu jego światły umysł i pogarda dla ludzi, którzy „nie myślą samodzielnie”. W końcu naukowców można opłacić, dowody spreparować, a za świadków podstawić wyuczonych aktorów. W tak chwiejnym świecie bez jakiegokolwiek fundamentu prawdy, ludzie tego typu, zwykli pływać w oparach absurdu, które unoszą się znad ich przegrzanych głów. W wolnych chwilach zwykli oddawać się płaskoziemskim fantazjom (choć żeby nie krzywdzić całej grupy stereotypem – jest to tylko najbardziej radykalny odłam).
Działania propagandowe: aby propaganda podziałała na naszą lokalną odmianę szura, musi koniecznie ubierać swój przekaz w piórka spisku. Dobrze, jeśli może się posłużyć sformułowaniem „bo głupim/chorym… łatwiej sterować”. Koniecznie musi, w jakiś sposób podkreślić, że tylko ludzie, którzy „samodzielnie myślą” są w stanie dojść do tych wniosków, bo świadczą o tym „dowody”. Rzekome „dowody” koniecznie muszą nosić znamiona prawdziwości (nie chcielibyśmy w końcu odstraszyć osób myślących samodzielnie!), a najlepiej, jeśli będą prawdziwe fizycznie – tj. jeśli będą prawdziwą fotografią lub prawdziwą informacją. Jeśli na prawdziwej fotografii coś widać, zawsze można wskazać ludziom sposób interpretacji i podać go w formie czegoś „oczywistego”. Dodatkowo na podstawie prawdziwej fotografii lub informacji można wysnuć mnóstwo fantasmagorii, które o ile będą możliwe do logicznego powiązania i w większym obrazie – pozwolą utworzyć widok spójnej sieci powiązań tworzącej spisek – oto i mamy przepis na przekonanie szura.
2.) Ekoterrorysta
Dostrzega zbliżający się koniec świata. Nie usłyszał tego jednak od Nostradamusa ani nie dostrzegł znaków opisanych w Biblii. Opiera się jedynie na rzetelnej wiedzy naukowców, pomijając jednak logiczne myślenie i szerszą perspektywę. Nie interesują go główni globalni emitenci gazów cieplarnianych ani bogacze, którzy generują najwięcej śladu węglowego. Przeszkadza mu za to 20-letnia Skoda przeciętnego Kowalskiego, 21°C w Twoim mieszkaniu oraz zamiłowanie do grilla w majówkę. Uważa, że jak światła społeczność przykładowo Mszany Dolnej będzie żywiła się głównie korzonkami, jeździła rowerami, oświetlała mieszkanie świecami, a ogrzewała maksymalnie do 18°C (jak w końcu zalecają lekarze!) – to ocalimy świat. Nijak nie potrzebuje tutaj zrozumienia efektu skali, informacji o tym, kto i w jakim sektorze najbardziej niszczy środowisko. Ważne jest dla niego wsparcie od strony społeczności. Czasem lubi czytać wiersze, a czasem chodzić na crossfit. W wolnych chwilach wspiera schroniska dla zwierząt, bo za ludźmi zazwyczaj nie przepada tak bardzo, jak za zwierzakami (jak autor zakazu wiwisekcji z ‘33 roku).
Działania propagandowe: w tym przypadku mamy do czynienia z dwoma podstawowymi mechanizmami. Po pierwsze występuje tutaj marksistowski mechanizm obrony mniejszości, z tym że tutaj jest on zastosowany w nietypowy sposób, bo mniejszością staje się szeroko pojęta natura (tak, nie jest to logiczne, że natura dla ludzi jest w jakimkolwiek stopniu mniejszością, ale i tutaj nie wymagamy logiki). Aby propaganda mogła odnieść skutek, muszą oni wierzyć, że walczą w obronie zagrożonej natury. Przekaz należy dostosować do osób niedojrzałych, które mają duże pokłady empatii. Po drugie mamy tutaj do czynienia z syndromem aktywisty. W przekazie należy uwzględniać zawołania do podjęcia akcji oraz osobistą odpowiedzialność nas wszystkich za przyszłą tragedię, oraz wskazać ludzką bierność jako źródło zła. Możemy cały przekaz przyprószyć odrobiną klasycznej marksistowskiej nienawiści do bogatych poprzez podkreślenie nadmiernej konsumpcji. Ze względu na emocjonalność odbiorców, warto przemawiać w sposób wywołujący płacz w gołębich sercach. Zdjęcia martwych zwierząt, zapłakane twarze, z którymi przeprowadzane są wywiady – to tylko niektóre z narzędzi, które warto rozważyć w przekazie propagandowym. Jeśli chcemy zablokować w jakimś kraju budowę infrastruktury krytycznej, drogi, czy też elektrowni atomowej – należy rozpuścić plotkę, że żyje tam kumak nizinny albo inny mały, przyjazny zwierz. W końcu tylko skończone, bezduszne świnie zgodzą się na wymordowanie kolejnego gatunku tylko dla potrzeby jakiejś drogi czy elektrowni. Gdyby problemem stały się pieniądze, zawsze można zgłosić się do GreenPeace albo lokalnego oddziału Zielonych – nie będzie żadnego problemu z finansowaniem. Bonusem będzie połączenie z wątkiem dotyczącym spiskowych teorii – w końcu z budową tego, czy innego obiektu stoją pieniądze, które ktoś defrauduje, ktoś inny kradnie, a ktoś inny na nich zarabia.
3.) Narodowiec
Przez pryzmat swojego martwego młodzieńczego idealizmu dostrzega brud polityki. Zjadł lata młodości na działalności ideowej i dobrze wie, że dominujący nurt polityczny płynie w określonym kierunku ze względu na sterników trzymających pieniądze oraz wolę polityczną głównych graczy. Nieskończona frustracja wypływająca z jego poczucia moralnej wyższości nad biernymi masami oraz fakt, że nie jest sternikiem trzymającym pieniądz ani jednym z głównych politycznych graczy, zapewnia mu energię do działania. Chętnie i lekko szermuje wyrokami śmierci, jest gotów palcem pokazywać, których polityków powiesiłby jako pierwszych, gdyby przejął władzę. Wie, że interes narodowy naszego kraju nie jest tożsamy z interesem partii rządzących, toteż apriorycznie nie zgadza się z ich zachowaniem – jeśli przez przypadek jest zgodne z interesem narodowym – tym gorzej dla interesu narodowego. Jest w swoim środowisku tym lepiej postrzegany, im bardziej radykalny ton nadaje dyskusjom oraz im bardziej ostre jest jego stanowisko. Świat postrzega w sposób bipolarny, dzieli go na swoich i wrogów. Swoi – to jego koledzy, przyjaciele i wszyscy ci, którzy podzielają dokładnie jego konkretną wizję interesu narodowego, wrogowie – to wszyscy inni. Gardzi zdradą idei, jak nikt inny i jest gotów za nią zęby wybijać. Nie zwykł dostrzegać tego, że jego „idea” jest inna, gdy zawieje inny wiatr, a on sam po roku powinien wybijać sobie zęby. W wolnych chwilach lubi oglądać na globalistycznej platformie YouTube popularne produkcje znanych intelektualistów spod znaku jaszczura (oczywiście – żeby nie krzywdzić stereotypem całej grupy społecznej, tylko ci najbardziej radykalni się do tego przyznają).
Działania propagandowe: należy w pełni wykorzystać istniejący potencjał do tworzenia podziałów społecznych. Homo, Żydzi, mniejszości narodowe, imigranci, te wszystkie grupy są z gruntu rzeczy antypatriotyczne, a więc i antypolskie. Należy zatem hiperbolizować ich wpływ na społeczeństwo i podkreślać, jak bardzo „demoralizacja” oraz „wynaradawianie” sprawiają, że przeciętny Polak będzie miał gorzej we własnym państwie niż inni. Dodawać należy, maksymalną możliwą do przełknięcia dawkę moralizowania, by ich poczucie moralnej wyższości zapewniło im niegasnący zapał do pracy na rzecz „idei”. W obecnej sytuacji należy podkreślać anty-ukraińskość i machać na prawo i lewo biczem z napisem „Wołyń ‘43”. Działanie sprawdzone przez rosyjskich hackerów na początku wojny – funkcjonuje wyśmienicie. Należy powielać informację o niemoralności, złych uczynkach i obłudzie u Ukraińców, a jeśli tylko się uda to powtarzać, że są nazistami. Najtwardszym z narodowców nie przeszkadza to, że dotychczas sami byli obwoływani nazistami przez Wyborczą i TVN, w końcu teraz mogą pokazać palcem i pokazać „prawdziwych” nazistów. Propagandę należy obsypywać obficie słowami takimi jak „interes narodowy”, „wpychanie do wojny”, „wstawanie z kolan”, „wasal USA”. Nie można także zapomnieć o łechtaniu ego poprzez podkreślanie suwerenności i niezależności. Przepis można do smaku przyprawić odrobiną teorii spiskowych spinających wszystko klamrą.
4.) Najtwardszy beton
Najtwardszy beton to troll, który dzieli się na dwa podgatunki. Jeden to Moherowy PiSior, a drugi to Gówniany Pokrak. Moherowy PiSior to typ człowieka, który lubi słuchać Radia Maryja, jeździć na pielgrzymki i udzielać się w lokalnej parafii. Nie widzą oni sprzeczności w wykonywaniu amoralnych czynności przez rządzących podczas równoczesnego piania nad koniecznością odnowy moralnej. Rozwinęli bowiem niesamowity talent do dwójmyślenia. Ich jedna półkula szczerze analizuje świat i ocenia go moralnie, podczas gdy druga półkula wykorzystuje 100% swoich możliwości, by pogodzić spostrzeganą rozbieżność czynów rządzących z ich osobistymi poglądami. W ten sposób Moherowy PiSior jest nieustannie zmęczony intelektualnie i wymusiło to na nim posiadanie sprawdzonych i szybkich strategii obronnych. To prawdopodobnie jeden z Moherowch PiSiorów pierwszy raz użył sformułowania „ruski troll”, na potrzeby dyskusji, w której to jego półkula myślenia po partyjnemu nie dawała rady i zmusiła go do zwyzywania rozmówcy na potrzeby obrony poglądów. W gruncie rzeczy Moherowy PiSior stereotypowo i statystycznie jest starszą kobietą, jednak nic bardziej mylnego. Do klanu Moherowych PiSiorów dołączają często, byli narodowcy lub ludzie, którzy chcieli żyć głęboką wiarą katolicką, ale zmamiły ich slogany o konieczności głosowania i aktywnego uczestnictwa w polityce. Moherowy PiSior w wolnych chwilach lubi pracować jako osiedlowy monitoring, obrabiać dupę sąsiadom. W dyskusjach uwielbia zrzucać winę na Tuska, a sensem jego życia jest walenie w PO. Gówniany POkrak został ukształtowany przez nietypowy ekosystem Warszawy pod rządami Trzaskowskiego. Hektolitry gówna, które stały się symbolem tych rządów, wniknęły w jego podświadomość i teraz płyną w jego żyłach. W znacznej mierze stanowi on lustrzane odbicie Moherowego PiSiora, ale w negatywie. Tam, gdzie PiSior hoduje swoją dewocję, tam POkrak na sztandar obiera ateizm. Tam, gdzie PiSior dba o tradycję, tam POkrak chwali się, że nie popełnia już błędów znanych z zaściankowej przeszłości. Ważniejsze od tego jednak, co odbija się jak w negatywie w zachowaniu Gównianego Pokraka, jest to, co jest w nim dokładnie takiego samego – co pozwala wrzucić te dwa trolle do jednej kategorii. Pierwszą cechą, którą współdzieli ze swoim odpowiednikiem, jest zdolność do dwójmyślenia. Pomimo przemożnej chęci uderzania w Kościół, uważa za urocze zdjęcie rodziny Tuska na tle domowego ołtarzyka. Podobnie jak jego odpowiednik, nie potrzebuje logiki do codziennego funkcjonowania. Może bez większych problemów postulować wolność kobiet do decydowania o własnym ciele, ale nie w łonie matki, choć w łonie matki już dziecko może zdecydować o swojej orientacji płciowej. Embrion cielaka jest dla niego wart prawnej ochrony, ale embrion człowieka już nie. Ponadto w przeciwieństwie do Moherowego PiSiora uważa siebie za opozycję, co pozwala mu zachować o sobie wysokie mniemanie i szafować pogardą dla partii rządzącej oraz jakiejś połowy naszego narodu. W wolnym czasie lubi brać kredyty we frankach, potajemnie chrzcić dzieci i chodzić na marsze równości. W dyskusjach uwielbia zrzucać winę na kota Prezesa, a sensem jego życia jest walenie w PiS.
Działania propagandowe: przekaz powinien być ubrany w ostatnią linię propagandy partyjnej. Ułatwieniem jest możliwość wykorzystania dwójmyślenia tego typu trolla, oraz pominięcie konieczności stworzenia pozorów logiki. Kolejnym niesamowitym trickiem, który łatwo pozwala manipulować tym rodzajem trolla, jest zastosowanie odwróconej psychologii. Wystarczy go przekonać, że przeciwna strona – chce czegoś innego. Wówczas on w swej mentalności plemienne będzie optował za tym, czego oczekujemy. Przydatne czasami jest w stosowaniu tej techniki posłużenie się delikatną incepcją – takie zasugerowanie mu czego oczekuje przeciwna strona, żeby wierzył, że sam na to wpadł. Mechanizm ten znajduje zastosowanie jednak dla wąskiej grupy bardziej wyrafinowanych trolli – większość można pałować ordynarną propagandą – najtwardszy elektorat wytrzyma wszystko. Choć dla obu wymienionych podgatunków trolli przekaz musi być dostosowany pod klucz partyjny, to jednak ich retoryki się znacznie różnią, toteż należy rozbić opis tych działań na dwa osobne typy: Moherowy PiSior – należy używać wzniosłego stylu i wielkich słów takich jak: „ojczyzna”, „przyszłość dzieci”, „wiara”, „bóg”, „wojna”, „demoralizacja”, „naród”. Dodatkowo należy rozegrać podział międzypokoleniowy, co można osiągnąć poprzez wykorzystanie nostalgii do „starych dobrych czasów” i poruszyć u nas wszystkich istniejący sentyment typu „kiedyś to było”. Jeśli celem nie jest jak najszersza grupa odbiorców, to można pokusić się o ton apokaliptyczny i cytaty z Biblii – jednak ten zabieg należy stosować z umiarem i tylko wprawni propagandyści mogą stosować go skutecznie. Gówniany Pokrak – należy unikać wzniosłego stylu i wielkich słów takich jak: „ojczyzna”, „przyszłość dzieci”, „wiara”… Dodatkowo należy rozegrać kompleks zachodu, co można osiągnąć poprzez przytoczenie przykładów popierających naszą tezę z Niemiec czy też z USA. Można całymi garściami czerpać z retoryki amerykanów tłumaczących powody najazdu na Irak. Istotne znaczenie mają słowa klucze takie jak „demokracja”, „prawa człowieka”, „wolność”, „równość”, „pokój”. Należy także dbać o łechtanie jego ego poprzez kategoryzowanie ludzi za pomocą różnych „-fobii”, a zwłaszcza tych, które wiążą się jakiegoś rodzaju mniejszościami np.: „homofobia”, „rusofobia”, „ukrainofobia”, „ksenofobia” etc.
5.) Julka
Młoda, trochę zwariowana, lubi nosić niebieskie włosy. Zna się na astrologii, wie, w jakim stanie jest aktualnie układ słoneczny i komu dzisiaj los przyniesie coś dobrego. Często miewa stany depresyjne albo stany lękowe. Uczęszcza do terapeuty i zmieniła na twitterze swoje zaimki na „to”, ale w świecie rzeczywistym ludzie nie wiedzą, że mają ją tak nazywać, co powoduje u niej frustracje i wzrost stanów lękowych. Ma dużo empatii dla cierpiących zwierzątek i skazałaby na śmierć wredne nacjozwierzęta z Marszu Niepodległości. Lubi spędzać czas na Netflixie, przez większość swojego życia trenuje mięśnie okołokciukowe oraz scorllowanie popularnych serwisów społecznościowych takich jak Facebook/Twitter/Instagram/Tik-Tok/Snapchat. Ma problemy z koncentracją i nie potrafi logicznie myśleć, bo w programie szkolnictwa nie było już logiki, gdy uczęszczała do szkoły. Posiadła umiejętność dwójmyślenia. Potrafi mieć potężne pokłady empatii do innych Julek, osób niebinarnych i innych mniejszości wszelkiej maści, a zarazem razić proporcjonalną ilością nienawiści wszystkich tych, którzy nie zmieścili się w jej obozie. Nigdy nie ukończyła procesu dojrzewania, co pozwoliło jej nie przejmować się moralnym aspektem wiecznego manipulowania otoczeniem w sposób, który rozwijają małe dzieci, płacząc i tupiąc w środku sklepu, chcąc jakiś słodycz. W końcu doskonale wie, że nie wypada dorosłej kobiecie przełożyć przez kolano i nauczyć rezonu wychowawczym klapsem. No i jest przeciw przemocy. I przeciw rodzeniu dzieci. W końcu sama nigdy nie dojrzała toteż jawi jej się ta kobieca rola w społeczeństwie, jako konieczność pożegnania się z beztroską młodości – a akceptacja rzeczywistości nie jest jej mocną stroną. Toteż z całą swoją mocą wyparcia i problemów psychicznych stosuje marksistowską tolerancję represywną, by naginać świat do swojej woli. I spośród wymienionych powyżej w stosunku do ilości, robi to najskuteczniej. Lubi wyobrażać sobie, że żyje w faszystowskim kraju, kot Prezesa nosi opaskę ze swastyką, a kolega-gej naprawdę chcę tylko odwiedzać swojego chłopaka w szpitalu. W wolnych chwilach korzysta z Tindera, by pozbyć się smutku po nieodwzajemnionej miłości do kolegi geja.
Działania propagandowe: głównym narzędziem skutecznym na tej płaszczyźnie jest wykorzystanie tolerancji represywnej Herberta Marcouse. Należy podkreślać, że kaczystan uciska kobiety/gejów/czarnych/zielonych/żółtych…, a niemoralnym jest uciskanie słabszych toteż trzeba przeciwstawić się nietolerancji. Kluczowe jest wykorzystywanie takich haseł jak: „tolerancja”, „dyskryminacja”, „równość”, „lgbt”, „niebinarny”, „zaimki”, „k-pop”. Należy wyolbrzymiać krzywdy osób z wszelakich mniejszości. Jeśli nie ma żadnych krzywd, które można by wykorzystać przy tworzeniu przekazu medialnego – należy wykorzystać to, że ktoś „czuje” się pokrzywdzony i pisać o tym w taki sposób jakby rzeczywiście był krzywdzony. Brak rzeczywistych krzywd można zastąpić „szklanym sufitem” i „ukrytą” dyskryminacją, mobbingiem, rasizmem, ksenofobią. Bez trudu do argumentacji można włączać elementy zdementowanych fake-newsów, jak np.: inscenizowane urodziny Hitlera produkcji TVN’u. W przypadku potrzeby nowego materiału należy udać się w miejsce, gdzie możliwe jest wystąpienie Julki i jakiegoś narodowca – wówczas możliwa jest gwałtowna reakcja chemiczna, która pod wpływem katalizatora w postaci obiektywu kamery, poskutkuje doskonałymi ujęciami płaczącej poruszonej Julki oraz brutalnego troglodyty-narodowca. Bonusem będzie zaaplikowanie materiału propagandowego podpiętego pod taki materiał do wszystkich mężczyzn-rycerzy, którzy będą chcieli bronić kobiet; kobiet, które będą chciały bronić kobiet; oraz trolli z gatunku najtwardszego betonu (odnoga Gówniany POkrak).
Oczywiście powyższa lista nie jest listą skończoną ani nawet zamkniętą. W polskim tyglu politycznym przez sprawę ukraińską ostatnimi czasy wre w najlepsze. Co gorsza, rosyjska napaść na Ukrainę zdaje się pokrywać z niepokojącymi zjawiskami w gospodarce, a na to wszystko pada cień globalnej rywalizacji USA z Chinami, co rzuca cień na całą naszą przyszłość. To wszystko jest przyprószone niesamowicie szybkim rozwojem technologii i powszechną informatyzacją życia. Słowem, świat, który dotychczas znaliśmy, staje na głowie, a raczej zdaje się, że już stoi i niczym b-boy z lat 90-tych wiruje na niej coraz szybciej. Tymczasem Polska poprzez graniczenie z objętą wojną Ukrainą, stanęła bardzo blisko oka cyklonu światowych interesów w tym epokowym, przełomowym momencie i została rzucona na głęboką wodę dużo lepszych graczy od siebie. Graczy, którzy wojnę informacyjną wykorzystują celowo.
Po co powstał cały ten tekst? Czy miał kogoś przekonać? No cóż, wprawne oko musiało spostrzec, że opisując tylko te 5 typów ruskiego trolla, obraziłem lwią część naszego narodu. Nie próbuję nikogo przekonywać poprzez obrażanie. Zależy mi na tym, by przedstawić widok cyrku, w którym obecnie żyjemy, a który nazywamy domem i to, że ten cyrk ktoś, kto pracuje, świadomie może łatwo rozbujać. A czy rozbujany, do granic polaryzacji społeczeństwa, cyrk nie rozpadnie się, jak domek z kart? Światowe mocarstwa pracują nad wojną informacyjną w sposób świadomy, a nasz kraj dotychczas stojąc na uboczu, nie ma tej kwestii ani doświadczenia, ani wiedzy. Po czasie, gdy byliśmy w ohydnych rosyjskich łapskach, nie zdołaliśmy utworzyć ani służb, ani prawdziwych elit politycznych, które zapewniłyby nam odpowiedni poziom autopropagandy pozwalającej na uodpornienie się przed wrogimi działaniami informacyjnymi. Największą linią oporu, jak w cyberbezpieczeństwie, jest tutaj świadomość ludzi o istnieniu zagrożeń. Tylko będąc świadomym tego, że ktoś może wykorzystać Twoje poglądy, możesz zacząć postrzegać próby manipulacji i umniejszać ich potencjalne skutki. Jeśli w jakimś stopniu, któryś z tych opisanych typów trolla Cię dotknął, to znaczy, że masz potencjał, byś został wykorzystanym jako rezonator w wojnie informacyjnej. W nadchodzących trudnych czasach nie możemy sobie na taki luksus pozwolić, więc pozostawiam Cię z jedną radą: nie rezonuj!